Dwa tygodnie temu pisałem o efekcie fiskalnym nowego podatku proponowanego przez rząd. Jak się okazuje projekt nie uwzględnia różnic w marżach pomiędzy sklepami operującymi w takich branżach jak np. elektronika, komputery, delikatesy czy odzież. Wszyscy będą traktowani równo.
Warto zastanowić się nad tym jak nowy podatek wpłynie na ceny takich towarów i dóbr jak np.:
- sprzęt rtv i agd (zapewne wzrost cen o około 2%),
- paliwo,
- żywność,
- materiały budowlane.
O ile niektóre sieci handlowe mogą pokryć część kosztów nowego podatku, o tyle nie wyobrażam sobie iż stacje benzynowe czy składy budowlane nie podniosą cen paliwa czy materiałów budowlanych (oznacza to wzrost kosztów budowy o minimum 1%, czyli jakieś 5 tys zł). Jarosław Kaczyński podczas kampanii twierdził że ceny mieszkań są za wysokie, chyba nowy podatek nie uwzględnia tej obietnicy.
Część przedsiębiorców (tych większych, gdyż mniejsze albo nie załapią się na podatek albo nie będą miały zasobów aby takiej operacji dokonać) już zastanawia się nad przeniesieniem do Czech albo na Słowacje:
Obawiam się że większe podmioty działające w internecie (nie będą miały wyjścia) przeniosą się do naszych południowych sąsiadów. Opłata zryczałtowa dla kuriera będzie bardziej opłacalna niż płacenie podatków od sprzedaży telewizorów czy komputerów. Czy po raz kolejny Krzywa Laffera da o sobie znać (https://pl.wikipedia.org/wiki/Krzywa_Laffera). Stawiam że tak. Szkoda że rząd PiS psuje prawo i zamiast przeciwdziałać transferowi zysków, zwiększy obciążenia wszystkich (a więc i podniesie ceny, za które zapłacą wszyscy obywatele).
BTW. rząd przygotowując propozycje pisał ustawę chyba na kolanie – świadczy o tym reakcja i szybkie ‚uzupełnienia’ propozycji o rozwiązanie np. problemów takich sieci jak Media Markt (gdzie każdy sklep jest oddzielną spółką i w celu objęcia tej sieci wspólnym podatkiem zastosowane zostanie prawdopodobnie kryterium działania pod wspólnym znakiem handlowym!).
ps.
Jak widać premier Szydło mocno mijała się z prawdą twierdząc, iż ma gotową teczkę ustaw – trzeba jednak powiedzieć że nie jest to jedyny polski polityk który obiecywał przed wyborami reformy i ustawy, które tak naprawdę nie były gotowe).